piątek, 16 czerwca 2017

Letni bieg/ Summer run



Kolejna edycja biegu Cztery Pory roku, tym razem Lato.

Niezbyt fortunnie wszystko się zaczęło.  W połowie drogi do poznania złapała mnie alergia. W nocy prawie w ogóle nie spałam. Przed biegiem poszłam do apteki  i zaaplikowałam sobie leki, które sprawiły, że poczułam się niesamowicie senna. Co z tego, że mogłam oddychać, skoro nie do końca wiedziałam co się wokół mnie dzieje.

Tym razem trasa była nieco dłuższa i prowadziła w części przez ścieżkę rowerową. Poznałam super biegaczkę, która tuptała sobie z gojąca się kostką po skręceniu i kolanem po operacji :) czyli w moim tempie. Biegło się całkiem przyjemnie, pogoda była w sam raz. Po biegu woda i nic do jedzenia dla wegan (ale tego się spodziewałam), w końcu to mały i tani bieg ;) Dla reszty batoniki i kiełbasa z grilla. Oczywiście dostałam super medal, który po przyjeździe do domu od razu złożyłam z tym z wiosny!




Mam jedno DUŻE zastrzeżenie. Z racji, że bieg odbywał się częściowo po ścieżce rowerowej i w porze rodzinnych wypadów na spacer i generalnie już sezonie wakacyjnym, przynajmniej na mecie powinny być miejsca odgrodzone dla biegaczy i miejsce do przejazdu rowerów, rolkarzy i innych kółek. Tak nie było, przez co byłam świadkiem bardzo nieprzyjemnej sceny, kiedy mężczyzna na rowerze prawie rozjechał biegaczkę, która po wzięciu medalu chciała zawrócić po wodę. Wdali się w bardzo nieprzyjemną pyskówkę…. I tu powinien zadziałać organizator, bo jestem zdziwiona, że nikomu nic się nie stało. Na mecie było bardzo ciasno przez co bardzo niebezpiecznie. Nie trzeba wielu wolontariuszy, żeby odgrodzić taśmą kawałek przeznaczony dla biegaczy i kawałek przeznaczony dla rowerzystów i innych. Sytuacje w Polsce pokazują, że ostatnio coraz częściej standardem stają się biegi, gdzie po trasie jeżdżą czy to rowerzyści czy samochody. Nie chcę źle wróżyć, ale jeśli organizatorzy nie podejdą do sprawy poważnie, zdarzy się w końcu wypadek!

Kolejne kroki, co było oczywiste dla mnie, postawiłam w Porażce. Ponownie to miejsce mnie nie zawiodło. Pyszne i świeże jedzenie! Powala! Na deser były lody. Nie w tej najpopularniejszej lodziarni w Poznaniu, gdzie do wyboru miałabym AŻ jeden sorbet :/ a w miejscu gdzie sorbetów miałam do wyboru do koloru ;) 


Następnie długi spacer do Palmiarni, która niestety okazała się zamknięta! :o Spóźniłam się aż 2 minuty! Nic straconego, poopalałam się w parku przy palmiarni, a ją samą zwiedziłam następnego dnia! Piękna i duszna ;) Żeby wszystko przeczytać i na spokojnie pooglądać każdą jedną roślinkę, trzeba by spędzić tam pół dnia. Co ciekawe były też punkty Małego Odkrywcy, gdzie dzieci miały za zadanie wykonać odpowiednie zadanie. Po ukończeniu wszystkich otrzymywały medal.


Znienacka wpadłam także na koncert fortepianowy w środku miasta :) Prawie pół godziny wylegiwałam się na leżaku i wsłuchiwałam w dźwięki muzyki klasycznej :)

Przed wyjazdem zdążyłam zwiedzić jeszcze Muzeum Archeologiczne. Niestety nie otrzymałam darmowego przewodnika audio, a pani w kasie nawet się nie zająknęła, czy chcę, że jest i w ogóle olała całą sprawę. O tym, że mogłam go dostać dowiedziałam się z napisu na ścianie przed samym wyjściem :/ Samo muzeum bardzo ciekawe i dość interaktywne jak na polskie warunki. Byłam mile zaskoczona jego wielkością. Tutaj też były różne zadania do wykonania dla dzieci, a co jeszcze lepsze, cała sala, w której dzieci miały np. owinąć mumię bandażem! Ja się przebrałam za Kleopatrę ;)



Na odchodne wpadłam do Vege Pizza… Jakoś mój zachwyt tym miejscem zmalał, ale tylko przez to, że było niesamowicie ciasno i duszno. Wszyscy znajomi właścicieli wpadli się przywitać i zjeść, przez co mam dla takich szarych klientów jak ja nie zostawało zbyt wiele miejsca, już nie wspomnę, że od hałasu czułam się jak w ulu… jednak pizza nie zawiodła i była pyszna!


Another edition of Four Seasons run, this time Summer.

Not very fortunate everything started. At half way to Poznan my allergy reminded about herself. At night I almost didn’t sleep at all. Before going on run I went to the pharmacy and applied medications that made me feel incredibly sleepy. I could breathe but I didn’t really know what was going on around me?

This time the route was slightly longer and led in part through the bicycle path. I met a great runner, who was running with healing twisted ankle and knee after surgery :) that means at my pace. Ran was quite nice, the weather was just right. After running I got the water and nothing to eat for vegans (but I expected it), a small and cheap run ;) For the rest were chocolate bars and grilled sausages. Of course, I got a great medal, which when I arrived home immediately matched with this from Spring!


I have one BIG reservation. Due to the fact that the race was taking place partly on the cycling route and during family hikes for the walk and generally for the holiday season, at least the runway should be fenced off for runners and a place to ride bikes, rollerblades and other circles. I was witnessing a very unpleasant scene when a man on a bicycle almost drove a runner who, after taking the medal, wanted to turn to water. They got into a very unpleasant wrangle .... And here the organizer should work, because I'm surprised nobody has done anything. At the finish line was very cramped and very dangerous. You do not need a lot of volunteers to cover the tape for a runner and a piece for cyclists and others. The situation in Poland shows that more and more often the standard becomes the race, where the running route goes either cyclists or cars. I do not want to bode well, but if the organizers do not take the matter seriously, some unpleasant accident will happen!

The next steps, which was obvious to me, I put in the Porażka. Again this place did not disappoint me. Delicious and fresh food! For dessert I had ice cream. Not in the most popular ice cream shop in Poznan, where I would have to choose ONE sorbet :/ a went to place where I had a lot and a lot of sorbets to choose ;)


Then a long walk to the Palm House, which unfortunately turned out to be closed! I was late 2 minutes! Nothing lost, I sunk in the park by the palm house and I visited it the next day! Beautiful and stuffy ;) To read everything and to calmly look at each single plant, You would spend half a day there. Interestingly, there were points of the Little Explorer, where the children had the tasks to do. After finishing all, they received a medal.

Unexpectedly I fell into a piano concert in the middle of the city :) Almost half an hour I was lying on a lounger and listening to the sounds of classical music :)

Before leaving I managed to visit the Archaeological Museum. Unfortunately I did not receive a free audio guide, and lady at cash register didn’t even inform me I can get onel. About that I could get it for free I noticed from the inscription on the wall before the exit :/ The museum itself is very interesting and quite interactive for the Polish conditions. I was pleasantly surprised by its size. Here were different tasks for children, and even better, the whole room in which children were supposed to wrap the mummy with a bandage! I was dressed up for Cleopatra ;)


On the way out I came down to Vege Pizza ... Somehow my delight in this place fell, but only because it was incredibly cramped and stuffy. All the acquaintances of the owners came up to say hello and dine, for such gray clients as me were not much space, I will not mention that from the noise I felt like in a hive ... however the pizza did not disappoint and it was delicious!