niedziela, 30 października 2016

Wspomnienie lata! Summer bliss!






Wspomnienie lata!

Uwielbiam desery i wszelkiego rodzaju słodkości!
Ten deser jest błyskawiczny i przepyszny!
Składniki:
1 avocado
2 łyżeczki kakao
1 łyżka cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
2-3 łyżki mleka roślinnego (opcjonalnie)
wszystkie możliwe owoce w dowolnej ilości (ma być na bogato, w końcu to deser)

Miąższ z avocado wrzucamy do miseczki razem z cukrem i mlekiem i widelcem rozgniatamy i mieszamy wszystko na papkę. Kiedy masa będzie w miarę gładka, wsypujemy kakao (najlepiej przesiać je przez sitko) i delikatnie mieszamy. Kiedy wszystko ładnie się połączy, wsypujemy owoce.

Smacznego!

Summer bliss!
 
I love desserts and all kind of sweets!
This dessert is quick and delicious!
Components:
1 avocado
2 teaspoons cocoa
1 tablespoon sugar
1 teaspoon vanilla sugar
2-3 tablespoons of vegetable milk (optional)
all possible fruit in any quantity (it suppose to be rich, it is THE dessert)

The flesh of the avocado throw into the bowl with the sugars and milk and crush everything with a fork to mush. When the mixture is fairly smooth, add cocoa (preferably sift it through a sieve) and stir gently. When all is nicely combine, add fruits.

Bon Appetit!

poniedziałek, 10 października 2016

Ważyłam prawie 100kg. I weighed almost 100kg.



Ważyłam prawie 100kg. Zawzięłam się i wygrałam walkę z otyłością i lenistwem!

Jako dzieciak byłam zawsze mega chuda, nieważne ile i co jadłam. Kiedy byłam w szkole podstawowej przeszłam 2 operacje (rok po roku), od tamtej pory zaczęłam bardzo tyć. Przestałam wychodzić z domu i zajadałam się chipsami i słodyczami (zwłaszcza, że były to nowości na rynku Polskim). Starałam się ruszać jak najmniej z obawy przed bólem, który bardzo intensywnie towarzyszył mi przed i po operacjach. Potem się najzwyczajniej w świecie rozleniwiłam.
 
 
Pierwszy przełom przyszedł w liceum, kiedy zaczęłam mieć zajęcia z super panią od w-fu. Zaraziła mnie pasją do ćwiczeń i do biegania (wtedy po raz pierwszy pokochałam bieganie). Niestety, żeby przyspieszyć chudnięcie (byłam jedną z grubszych osób w szkole), zaczęłam się głodzić. Schudłam do najniższej wagi w moim życiu – 62kg, ale przy okazji nabawiłam się też anemii. Kiedy lekarka doradziła więcej jeść (mówiła o warzywach i owocach) stwierdziłam, że nic mi nie będzie, jeśli rzeczywiście trochę zaszaleję z jedzeniem. I zaszalałam….
 
Jeszcze w liceum, lekarz stwierdził u mnie wysokie i szybkie spadki cukru, przez co zawsze miałam przy sobie przynajmniej 1 batonik czekoladowy, żeby się poratować, kiedy będę się źle czuła. Na studiach, prawie w ogóle nie ćwiczyłam i jadłam co popadnie (najczęściej pizza i lody). Pod koniec studiów stwierdziłam, że nie jest za dobrze i zaczęłam o siebie dbać. Ćwiczyłam i jadłam 5 razy dziennie, odpowiednio zbilansowane posiłki. Całkiem ładnie schudłam… jednak później zabrakło mi sił i chęci do kontynuowania tego stylu życia. Bardzo skomplikowana i trudna sytuacja życiowa sprawiła, że wróciłam do czekoladowych batoników i siedzącego trybu życia. Batoniki różnej maści stanowiły podstawę mojej diety.
Przełom nastąpił w styczniu 2011, kiedy stanęłam na wadze i zobaczyłam prawie 100kg. Wtedy zgrywałam z aparatu też zdjęcia z Gwiazdki i nie mogłam uwierzyć, że ten ogromny babsztyl na zdjęciu to ja. Wściekłam się na siebie i powiedziałam DOŚĆ. Od razu zaczęłam zmieniać moje życie. Ponieważ nie mogłam ćwiczyć, bo bolały mnie kolana i kręgosłup, zaczęłam (z pomocą książki) ćwiczyć 10 minut dziennie. Po miesiącu mogłam już zwiększyć długość i intensywność ćwiczeń. W między czasie przeszłam na dietę Dukana, co skończyło się prawie wizytą w szpitalu, ponieważ okazało się, że jadłam nieprawidłowo i za mało i mój żołądek zaczął trawić sam siebie. Ból brzucha był tak ogromny, że naprawdę myślałam, że umieram. Po tym zdarzeniu obiecałam sobie, że już NIGDY nie zastosuję żadnej diety, tylko będę się racjonalnie odżywiać. I w ten sposób, przez kilka lat, ćwiczyłam i zdrowo jadłam, aż osiągnęłam wagę 65kg. Ważny dla mnie był powrót do biegania, do czegoś co kiedyś kochałam i walczyłam o to ze wszystkich sił. Oczywiście były momenty załamania, epizody czekoladomanii, ale moja walka o prawidłową wagę trwała lata, a nie miesiące, więc takie momenty to norma. W między czasie przeszłam na wegetarianizm, a później na weganizm, co pozwoliło mi zrzucić bez problemu ok. 4kg (jak już przestałam obżerać się frytkami z serem). Co ciekawe, przestałam mieć też problemy z cukrem. Same zniknęły, jak ręką odjął. A właściwie zniknęły razem z tłuszczem ;) Wyniki badań mam lepsze niż kiedy byłam nastolatką. Czuję się rewelacyjnie i zawsze kiedy zdarzy mi się przytyć, lub mieć chwile jedzeniowego zwątpienia, patrzę na zdjęcie wielkiej baby i powtarzam sobie, że nie mogę dopuścić do powrotu, do tego stanu.
 
 

Jest też kilka minusów takiego schudnięcia, jak tylko zrzuciłam pierwsze 10kg, zaczęło mi być praktycznie ciągle zimno. Ciepło jest mi dopiero kiedy wygrzewam się w prawie 40-sto stopniowym upale. Kolejna rzecz jest taka, że nagle ludzie na ulicy przestali schodzić mi z drogi, a w środkach komunikacji, pchają się na mnie. Kiedy byłam wielka, wszyscy schodzili mi z drogi i nikt nie ważył się na mnie pchać, albo miałam większą siłę przepychania się niż inni ;)

Grubasem pozostaje się na całe życie, tak jak alkoholikiem. Czasem panowanie nad jedzeniem wymyka mi się spod kontroli i trudno mi nad tym zapanować, dlatego rozumiem osoby otyłe, którym nie udaje się schudnąć, albo osoby, które po skutecznej diecie, wracają do swojej wagi. Dla niektórych, najlepszym i jedynym wyjściem jest całkowite odstawienie słodyczy i zbyt tłustych rzeczy (żółty ser, pseudo masło). Niektórzy muszą też dojść do punktu krytycznego, z którego jedynym wyjściem będzie schudnięcie. Jedną z najważniejszych rzeczy jest NIE PRZECHODZENIE NA DIETĘ, a zmiana sposobu odżywiania. Dieta kojarzy się bardzo negatywnie i mózg większości osób, reaguje paniką na to słowo, co powoduje objadanie się na zapas. Dieta jest też czymś chwilowym, co kiedyś się kończy i wraca się do niezdrowych nawyków. Zmiana sposobu odżywiania brzmi o wiele milej dla naszego mózgu i jest czymś permanentnym. Bardzo ważne jest też posiadanie osób bliskich, które będą nas wspierać w walce o ładną sylwetkę i zdrowie. Ludzi, do których możemy się zwrócić w chwilach słabości i/lub trenerów, którzy dadzą nam kopa podczas treningu.
 
Najważniejsze to robić wszystko zgodnie ze sobą, jeśli ktoś nie lubi ćwiczyć przy ludziach, niech ćwiczy w domu. Jeśli lubi ćwiczyć z własnym programem ćwiczeń, niech poprosi specjalistów o ustalenie odpowiedniego programu do własnych możliwości i wagi. Jeśli woli ćwiczyć z płytami DVD, niech tak robi. Jeśli woli rower zamiast biegania (istnieją tacy ludzie? :o) niech jeździ. Chodzi o to, żeby znaleźć coś, co będzie sprawiało nam radość. To samo dotyczy odżywiania się, należy starać się próbować nowe rzeczy i zapisywać to co się lubi. Z listy ulubionych rzeczy, komponować dania, które sprawią, że będziemy szczęśliwi podczas jedzenia, a równocześnie posiłek będzie tak skomponowany, że dostarczy nam odpowiednie wartości odżywcze.

Codzienna porcja warzyw, owoców i orzechów to podstawa! :) Enjoy life!

I weighed almost 100kg. I was determined and I won the fight against obesity and laziness!

As a kid I was always super skinny, no matter how much and what I ate. When I was in primary school I went through two operations (year after year), since then I started to really gain weight. I stopped to leave the house and ate the chips and sweets (especially that they were new to the Polish market). I tried to move as little as possible because of fear of pain, which was very intensively with me before and after surgeries. Then I simply got lazy.

 
 
The first breakthrough came in high school, when I started having classes with a super lady from P-E. She interested me a passion for exercise and running (the first time I fell in love with running). Unfortunately, to speed up weight loss (I was one of the thicker of the school), I began to starve. I have lost to the lowest weight in my life - 62kg, but I got also sick on anemia. When the doctor advised to eat more (talking about fruits and vegetables), I thought that I'll be fine, if I’ll go crazy with food. I pushed the boat out ....

Still in high school, a doctor said that  have rapid declines in sugar, so I've always had at least a 1 chocolate bar to retrieve a while I felt bad. In college, hardly I exercised and ate at random (usually pizza and ice cream). At the end of my studies, I found that it is not too well and began to take care of myself. I exercised and I ate 5 times a day, properly balanced meals. I have lost quite nicely ... but then I ran out of energy and desire to continue this lifestyle. Very complicated and difficult life situation made it back to the chocolate bars and a sedentary lifestyle. Bars of various forms were the basis of my diet.

The breakthrough came in January 2011, when I stood on the scales and saw almost 100kg. Then I was looking at photos from Christmas, and I could not believe that this huge jade in the picture is me. Mad at myself I said ENOUGH. I immediately started to change my life. Because I could not exercise because my knee and spine hurt, I started (with the help of the book) to exercise 10 minutes a day. After a month I could already increase the length and intensity of exercise. In the meantime, I went on a Dukan diet, which ended nearly a visit to the hospital, because it turned out that I ate improperly and too little, and my stomach started to digest itself. Abdominal pain was so huge that I really thought I was dying. After the incident, I promised myself that I would NEVER do not follow any diet, but I will eat rationally. And in this way for several years, exercised and ate healthy until I reached the weight of 65kg.
Important for me it was to return to running, to what once I loved and fought for it with all my strength. Of course there were moments of collapse, chocolatomanions
(choco-lism) episodes, but my struggle for a healthy weight lasted years, not months, so these moments were the norm. In the meantime, I became vegetarian, then vegan, which allowed me to lose with no problem approx. 4kg (as I stopped to overfeed my selves with chips and cheese). Interestingly, I stopped also have problems with sugar. It disappeared with my fat ;) The results of my blood tests never have been better even when I was a teenager. I feel sensational and whenever I happen to gain weight, or have moments of doubt eatholism, I look at the picture of big me and tell myself that I can not allow to return to this state. 
 
 

There are also some disadvantages of such slimming, after I kicked off the first 10kg, I began to be almost constantly cold. I feel confortable worm when basking in the almost 40-degree heat. Another thing is that suddenly people on the street stopped walking away off my road, and in the communication, push up on me. When I was bigger they were stepping away and no one dared to push me, or I had greater strength pushing off the others ;)

Obese people remains for whole life as an alcoholic. Sometimes food takes contol over me, I can’t control it so I understand obese people who fail to lose weight or those who after a successful diet, return to their weight. For some, the best and the only solution is total withdrawal of sweets and too greasy stuff (cheese, pretending butter). Some have to come to a critical point, from which the only way out will be slimming. One of the most important things is NOT TO GO ON A DIET, but change of eating habits. The diet is associated very negatively for brain, most people react with panic to the word, which causes overeating in reserve. Diet is also something temporary, which come to an end and returns to unhealthy habits after it finished. Changing eating habits is much nicer for our brain and is something permanent. It is important also to have close relatives who support us in the fight for a nice figure and health. People to whom we can turn to in times of weakness and / or coaches who will give us a kick during training.

The main thing is to do everything in acceptance with yourself, if someone does not like to exercise in front of people, exercise at home. If someone likes to exercise with own exercise program, let's ask experts to establish the appropriate program for their abilities and weight. If someone prefer to practice with DVDs, go ahead. If someone prefer a bike instead of running (there are such people?:o ) do it. The idea is to find something that will bring joy. The same applies to eating, you should try to try new things and write what you like. From the list of favorite things, compose dishes, so that you will be happy while eating, while meal will be formulated such that it will provide adequate nutritional value.

A daily serving of vegetables, fruits and nuts is the key! :) Enjoy life!